Nowy browar rzemieślniczy, promowany przez Tomasza Kopyrę, raczył popełnić mały falstart. W sumie jeszcze nie wiadomo, czy wypada jakoś bardzo wprost określać sytuację. No bo ledwo co mamy otwartą sprawę serii piw dla Żabki, gdzie uderzające podobieństwo etykiet do produktów AleBrowaru zostało z miejsca określone jako plagiat. I słusznie. Pytanie, czy można te same kryteria zastosować wobec browaru rzemieślniczego. Przecież, jak głoszą niektórzy, piwo z craftu nie musi być dobre, może mieć wady. To może rozszerzymy te specjalne prawa i uznamy, że etykiety nie muszą być oryginalne. Mogą być na przykład... zapożyczone, inspirowane. Jakieś eufemizmy na pewno się znajdą. Poniżej grafika - tak dla porównania.
Wpis, widzę, nieokomentowany jeszcze. Jeżeli miałbym się wypowiedzieć, jako profesjonalista (projektant / grafik / cokolwiek w tym temacie), to, absolutnie. Podobieństwa nie ma. Serio. Nawet nie to, że nie ma o co kruszyć kopii, ale po prostu - jak kulą w płot. Brak podstaw do jakiegokolwiek stwierdzenia, że jest to plagiat, czy nawet inspiracja. A tak a propo walorów estetycznych - Raduga ma o niebo lepszą etykietę, niż przedstawiona obok.
OdpowiedzUsuń