Fortuna Śliwkowa, alk.: 5,3%, ekstrakt: ? |
Piwa smakowe kojarzą się nam głównie z jasnymi lagerami z takimi lub innymi dodatkami. Browar z Miłosławia przełamał ten stereotyp już dawno. Jednym z klasyków owocowych wariacji jest Fortuna Śliwkowa. Piłem ją wiele miesięcy temu i niespecjalnie pamiętam wrażenia. Jako uwertura do recenzji premierowej Mirabelki nadaje się idealnie.
Ważny jest fakt, że śliwkowe piwo oparte jest o ciemne słody, co do tych owoców pasuje bardzo dobrze. Przecież śliwki w czekoladzie to coś naturalnego. Niestety od pewnego czasu Fortuna nie zamieszcza na etykietach pełnego składu, więc szczegóły odnośnie użytych surowców są tajemnicą. To zła praktyka, która rodzi niepotrzebne podejrzenia o manipulowanie recepturą. Zostawmy to jednak na boku i sprawdźmy, co trunek ma do zaoferowania.
Otwieramy butelkę i wąchamy - jest karmel, trochę kawy zbożowej, suszone owoce i delikatna nuta kompotu śliwkowego. Ze szklanki podobne wrażenia, do tego solidny diacetyl, który nie każdemu przypadnie do gustu, ale pasuje do aromatu zbożówki. Piana bujna, choć brak jej kremowości i zwartości. Ma barwę przybrudzonego różu. Redukuje się dość szybko, do końca picia zostaje jednak dziurawy kożuszek. Barwa - ciemna miedź, w zależności od kąta padania światła czerwonawe przebłyski.
Smak to na pierwszym planie słodycz przełamana kawą zbożową i owocową kwasowością. Śliwka jest wycofana, w ślepej próbie można by jej poprawnie nie określić. Wykorzystanie w piwie owocu o słabym aromacie było ryzykowne.
Fortuna Śliwkowa na pewno zasmakuje zwolennikom słodkich, deserowych piw. Pasuje do piernika (oczywiście przekładanego powidłami śliwkowymi). Właśnie, powidła. Gdyby użyto karmelizowanych śliwek wzbogaconych nutą korzenną efekt byłby znacznie ciekawszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz